Croissanty z nadzieniem migdałowym

Nie mogę ich robić zbyt często, bo po prostu nie jestem w stanie się im oprzeć. Będąc kilka lat temu we Francji usłyszałam: „Spróbuj, ale one uzależniają”. No i tak faktycznie jest!
Francuzi wymyślili ten przepis po to, by wykorzystać „stare” croissanty, które zostają z dnia poprzedniego. I właśnie takie jednodniowe, lekko podsuszone rogaliki będą Wam potrzebne do tego przepisu.
Co do masy migdałowej to od razu się przyznaję, że moja nie do końca wygląda tak, jak powinna. A to za sprawą mielonych migdałów ze skórką. Akurat takie miałam i je wykorzystałam. Najlepsze jednak będą migdały obrane.
Ilość cukru możecie modyfikować w zależności od tego, jak bardzo słodkie lubicie. Ja zawsze ograniczam się do minimum, bo wierzchnia pierzynka z pudru też robi swoje.
Do syropu w oryginale podobno dodaje się rum, jednak ja uwielbiam je z dodatkiem syropu migdałowego (takiego „barmańskiego”).
Pamiętajcie jednak, by użyć dobrej jakości masła. Niestety, ale w tym przypadku margaryna wszystko zepsuje.
Nie zwlekajcie zbyt długo … Pycha!


Składniki na 6 sztuk:
6 croissantów z dnia poprzedniego
100 g płatków migdałowych
cukier puder do obsypania

syrop:
3/4 szklanki wody
1,5 łyżki cukru
1 łyżka syropu migdałowego lub rumu

krem:
100 g masła
150 g mielonych migdałów
80 – 100 g cukru pudru
2 jajka

Przygotować syrop. Wodę zagotować z cukrem. Odstawić z palnika, ostudzić i wlać syrop/rum. Wymieszać.
Masło zmiksować , dodać jajka, cukier i migdały. Zmiksować na krem.
Każdego croissanta przeciąć, zamoczyć w zimnym syropie, nałożyć do środka kopiastą łyżkę nadzienia i ułożyć na blaszce. Posmarować po wierzchu pozostałym kremem i obficie posypać płatkami migdałowymi.
Piec w nagrzanym do 180 stopni piekarniku, około 15 minut (płatki migdałowe mają się lekko przyrumienić).
Ostudzone posypać cukrem pudrem.

Smacznego!

Otagowano , , , , , , , , .Dodaj do zakładek Link.

2 odpowiedzi na „Croissanty z nadzieniem migdałowym

  1. Grażka komentarz:

    Ty to wiesz jak mi dogodzić!!! Zawsze ich chciałam spróbować, ale jakoś do Francji mi nie było po drodze… Uwielbiam Twoje przepisy! Napisze to kolejny raz i na pewno jeszcze nie ostatni 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *