Kolejny przepis na marokańską keftę, tym razem rybną. Już kiedyś pisałam, że sardynki w Maroku są bardzo popularne. Można je kupić bardzo tanio praktycznie wszędzie, bo handlują nimi nawet przypadkowi rowerzyści, którzy okrążają okolicę z paczką świeżych sardynek na bagażniku. Oczywiście najlepsze sardynki to te kupione od rybaków prosto z plaży. Nic nie równa się z ich smakiem… Ja póki co, muszę się zadowolić mrożonymi sztukami, ale jak się nie ma co się lubi… Wiecie jak to jest ;).
To bardzo popularny, codzienny obiad. Sardynki w takiej postaci można zaliczyć również do marokańskiego fast fooda, bo kanapki wypchane sardynkowymi kuleczakami w towarzystwie sałaty lub sosu pomidorowego, kupicie w ulicznych budkach z jedzeniem.
Dzisiejszy przepis jest dość szybki (tak, takie obiady w kuchni marokańskiej też się zdarzają ;)). Wystarczą Wam sardynki, cebula, pietruszka i kilka przypraw. Swoje kefty grillowałam na patelni grillowej, ponieważ pogoda mi spłatała figla i o grillu nie było nawet mowy.
Na koniec jeszcze wyjaśnienie dlaczego słowo „kefta” pojawia się również przy sardynkach – otóż jak już kiedyś wspominałam, w Maroku kefta to każde mięso mielone, również to z ryb. Przepisy na kefty znajdziecie tutaj.
Byłabym zapomniała… Jeśli nie lubicie wyczuwalnych kawałków cebuli możecie ją zmielić razem z rybami. Ja jestem fanką cebuli więc kroję ją w drobniutką kosteczkę. Spróbujcie koniecznie!
Składniki na 12 sztuk:
420 g wypatroszonych już sardynek
1 średnia cebula
3 łyżki posiekanej pietruszki
1/2 łyżeczki kurkumy
1 łyżeczka papryki
1 kopiasta łyżeczka kuminu
1 łyżeczka kolendry
1 płaska łyżeczka soli
1/4 łyżeczki świeżo zmielonego pieprzu
Sardynki zmielić w maszynce do mięsa. Dodać posiekaną pietruszkę, bardzo drobno pokrojoną cebulę i wszystkie przyprawy. Dobrze wymieszać i uformować 12 wałeczków.
Piec na rozgrzanym grillu po 3 minuty z każdej strony lub na lekko naoliwionej patelni grillowej.
Podawać z ulubioną sałatką w towarzystwie pieczywa (oczywiście najlepiej marokańskiego ;)).
Smacznego!
