Kiszone cytryny po marokańsku

Marokańskie, słone cytryny ze słoika. Pewnie już nie raz o nich słyszeliście, a może nawet próbowaliście.
No cóż, do herbaty się na pewno nie nadają, ale za to do mięsa czy drobiu idealnie!
Przechadzając się po marokańskim souku, nie sposób ich nie zauważyć! Rozpychają się na stoiskowych regałach (tuż obok oliwek) w dużych słojach. Każda gospodyni ma je w swoim domu, bo są one niezbędnym dodatkiem w kuchni marokańskiej (gorąco polecam wypróbować ten przepis!)
Niesamowicie poprawiają smak chociażby „zwykłego” gulaszu, bo o tajine wspominać nie muszę ;).
Przygotować je może każdy z Was w domu, nie jest to nic trudnego. Trochę trzeba poczekać, żeby były gotowe do użytku, ale wierzcie mi – warto.
Przepisów na takie cytryny jest kilkadziesiąt, bo każdy dodaje swoje ulubione dodatki. Ja przedstawię Wam przepis podstawowy, z którego korzystały jeszcze marokańskie (pra)babcie :). Powiem Wam szczerze, że to właśnie ten najbardziej mi odpowiada – „czysty”, bez zbędnych dodatków. Cytryny zachowują swój kolor, nie ciemnieją (czego nie lubię).
I jeszcze kilka słów na temat nazwy. Dla jednych to cytryny kiszone, dla innych marynowane. Znajdziecie je także pod nazwą „confit z cytryn”.

Składniki na 1 słoik litrowy:
5 cytryn (bio, niewoskowanych!)
6 łyżek soli morskiej
6 łyżeczek cukru

W miseczce mieszamy dokładnie sól z cukrem.
Cytryny porządnie wymyć, wyszorować szczoteczką i na koniec sparzyć wrzątkiem. Dokładnie osuszyć i ściąć zgrubiałe końcówki. Przekroić na 4 uważając, aby nie dociąć do końca. Do każdej cytryny wsypać po płaskiej łyżce soli z cukrem.

cytNa dno wyparzonego słoika wsypać  kopiastą łyżkę mieszanki i ułożyć kolejno cytryny – najlepiej ustawiać bokiem, dobrze dociskając, żeby puściły sok. Po wierzchu posypać pozostałością soli i cukru, szczelnie zamknąć i odłożyć w ciemne, chłodne miejsce na minimum miesiąc. Od czasu do czasu należy potrząsnąć słoikiem.
Z własnego doświadczenia wiem, że cytrynki są najlepsze po około 2,5 miesiąca. Syrop jest bardzo gęsty, idealny do polania mięsa podczas pieczenia.
[Rada: Jeśli robicie cytryny w większym słoiku, możecie je dodatkowo zakonserwować oliwą z oliwek tuż po otwarciu – wystarczy dolać tyle oliwy, aby przykryła całkowicie cytryny. Pamiętajcie jednak, że są one bardzo słone, dlatego lepiej uważać z soleniem potraw do których je dodajecie.]

Smacznego!

Otagowano , , , , , , , , .Dodaj do zakładek Link.

4 odpowiedzi na „Kiszone cytryny po marokańsku

  1. Kasia komentarz:

    Witam
    Czy te cytryny kisimy ” na sucho”, czy zalewamy je wodą, sokiem z cytryny?

    • SylwiaSM komentarz:

      Należy przygotować je dokładnie tak, jak jest napisane w przepisie – bez żadnej wody. Cytryny puszczają sok, który z czasem gęstnieje.

  2. Joaśka komentarz:

    Moje wakacyjne wypady do Grecji sprawiły ze zakochałam się w kuchni śródziemnomorskiej. Zaczęłam drążyc temat i to mnie zawiodło do Maroka. Mam dziś dobry dzień bo odnalazłam blog do ktorego czuję że przytulę sie na dłuuuugo. Blogi kulinarne są rożne, często natrafiam na jakąś tragedie, gdzie autorzy/autorki wlepiają jakieś niesprawdzone przepisy okraszając je zdjęciami znalezionymi w necie. Pani blog to mistrzostwo świata …czapki z głow ! Zdjęcia przepiękne, dosłownie jem oczami każdą sfotografowaną potrawę. Tyle starannosci, piękne naczynia, mega ciekawe wpisy i ten ogrom przepisów !! Nie wiem co wybrać na pierwszy ogień. Cokolwiek to będzie wiem , że zaskoczę familiantów kulinarną podróżą do Maroka. Tę podróż odbędziemy z Panią. Będę się tu meldować opisując wrażenia z tej podróży. Pozdrawiam Panią serdecznie.
    Joaśka

    • SylwiaSM komentarz:

      Bardzo, ale to bardzo dziękuję za tak miły komentarz! Cieszę się, że to co robię, zostaje docenione. To dla mnie najważniejsze! Jest mi niezmiernie miło, że będę wirtualnym pasażerem w tej kulinarnej podróży po Smakach Maroka. Będzie smacznie i oryginalnie!
      Jeśli mogę coś doradzić, to na pierwszy ogień proponuję zupę harirę – to jeden z marokańskich klasyków, który świetnie nadaję się na teraźniejszą pogodę 🙂
      Na koniec mam jeszcze małą prośbę… Proszę się zwracać do mnie po imieniu,. Chciałabym, żeby na blogu panowała luźna atmosfera 🙂 Pozdrawiam serdecznie i czekam na wrażenia!
      Sylwia 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *