Rghayef, rghaif czy msemen to nazwy, które już pare razy pojawiały się na blogu (na przykład tutaj). Do tej pory oznaczały one tylko i wyłącznie słynne, warstwowe naleśniki marokańskie. Zwykle z dodatkiem semoliny, smażone na suchej patelni, podawane tradycyjnie z miodem lub serkiem topionym. Tak, to wszystko się zgadza, ale dzisiaj pokażę Wam, co jeszcze kryje się pod nazwą rghaif. I nie, nie jest to kolejna wersja naleśników.
Są to… ciasteczka. I to takie z gwarantowanym efektem wow ;).
Jak to na smażone słodkości przystało, w Maroku są one popularne w okresie Ramadanu, ale nie zabraknie ich również na co dzień, jako dodatek do popołudniowej herbaty (przy okazji polecam przepis na marokańską herbatę – klik). Są tanie (brak w nich migdałów), więc prawie każdy może sobie pozwolić zarówno na ich zakup na pobliskim souku lub samodzielne przygotowanie ich w domu.
Prawda jest taka, że smażone mini rghaif stanowią zawsze atrakcję. Jak tylko pojawią się na stole, to najpierw padają pytania: „jak ty to zrobiłaś?”, „jak się robi takie warstwy?”, a na koniec zawsze słyszę: „na pewno jest z nimi dużo roboty”. Tak więc o tym, jak się je robi i co należy zrobić, żeby uzyskać takie warstwy dowiecie się z opisu poniżej. Wówczas przekonacie się, że wcale nie ma z nimi dużo pracy i są to jedne z prostszych i szybszych w przygotowaniu ciasteczek marokańskich.
Na koniec dodam, że tradycyjnie, tuż po usmażeniu lądują one w miodzie (zwykle z dodatkiem wody z kwiatu pomarańczy). W mojej wersji są one tylko lekko nim posmarowane. Jeśli nie jesteście pewni, którą wersję przygotować, spróbujcie obie – wówczas sami się przekonacie czy wolicie tę „lepiącą” się wersję czy może tę bardziej suchą, niesamowicie chrupiącą. Jedno jest pewne – róbcie i to szybko! Polecam bardzo!
Smażone mini rghaif – przepis:
Składniki:
600 g mąki pszennej
100 g roztopionego masła
4 łyżki drobnego cukru
250 ml mleka
50 ml wody z kwiatu pomarańczy (można zastąpić mlekiem)
Dodatkowo:
maizena do podsypywania
pół szklanki miodu wymieszanego z 2 łyżkami wody z kwiatu pomarańczy
sezam
olej do smażenia
Mąkę przesiać, dodać cukier, mleko, wodę kwiatową i przestudzone masło. Wyrobić miękkie, gładkie i nieklejące się ciasto. Owinąć w folię spożywczą i odstawić na 20 minut do odpoczynku.
Ciasto podzielić na 3 części. Blat oprószyć skrobią kukurydzianą (maizeną). Każdą z części rozwałkować na prostokąt, tak cienko jak tylko się da. Wierzch ciasta posypać maizeną i wygładzić.
[Uwaga – ciasto ma być dokładnie obsypane, bo to gwarantuje ładne rozwarstwianie się ciasta podczas smażenia].
Następnie ciasno zwinąć w rulon i pokroić na kawałki o wielkości około 3 cm. Każdy z nich mocno docisnąć w środku (przyda się trzonek drewnianej łyżki), po czym rozwałkować na płasko.
Tak przygotowane ciasteczka smażyć na rozgrzanym oleju do momentu aż się ładnie przyrumienią. Usmażone odsączyć na ręczniku papierowym i przy pomocy pędzelka, posmarować je z wierzchu miodem.
Wierzch posypać sezamem.
Smacznego!
Ale cuda znowu, czasu braknie aby wszystkiego spróbować 🙂
Ojj tam, masz czas 🙂 Buziaki!