Spagatkrapfen to typowe „pączki” z austriackiej Styrii. Celowo nazwa pączki pojawiła się w cudzysłowie, bo … na pączki to one nie wyglądają, bądźmy szczerzy ;). Jest to przysmak nie tylko karnawałowy, ale również weselny. Te kruche półrurki serwowane są zwykle na dwa sposoby: obtoczone w cukrze z cynamonem lub/i wypełnione ubitą śmietaną z dodatkiem konfitury lub świeżych owoców. Są niesamowicie kruche i pyszne. Ciasto pięknie się rozwarstwia i nie chłonie tłuszczu podczas smażenia. Smakiem nieco przypominają nasze chrusty. Długo zachowują świeżość. Przechowywane w zamkniętym pojemniku smakują dobrze nawet po 4 dniach.
Do tej pory na blogu pojawiło się kilka przepisów z kuchni austriackiej (klik). Nie jestem absolutnie ekspertem w tej kuchni, ale ją bardzo lubię. Dlatego też często szperam w internecie i szukam różnych perełek. Tak też było w tym przypadku… Spagatkrapfen wpadły mi w oko już jakieś jakieś 2 lata temu. Przeczytałam przepis i od razu pomyślałam, że wszystko fajnie, ale skąd ja wytrzasnę ten przyrząd. No i zaczęłam szukać. Mina mi niestety zrzedła, gdy zobaczyłam ile takie szczypce kosztują. Stwierdziłam, że 30 Euro to stanowczo za dużo jak za gadżet, który użyje może 5 razy w roku. Nie! Powiedziałam sobie nie i kropka (gdyby to była kolejna forma do babki, to zapewne nie byłabym taka stanowcza, ot taki mój „babkowy” bzik ;)). No i robiłam te „pączki” (Krapfen po niemiecku to właśnie pączek), tylko nie miały niestety takiej pięknej formy jak powinny. Były albo w formie naszych chrustów, albo prostokątne. Zawsze kiedy je robiłam, to sobie myślałam o tych szczypcach, że może jednak, przecież „będą wtedy ładniejsze”, ale szybko wracał mi rozum do głowy.
Aż tu pewnego dnia, Bozia się nade mną zlitowała. Wspominałam Wam kiedyś, że uwielbiam wszelkie targi staroci. Wchodzę i przepadam. Większość rzeczy, które widzicie na moich zdjęciach (oprócz tych marokańskich) pochodzą właśnie z takich targów. Najbardziej lubię, jak towar leży niedbale w kartonie i trzeba sobie pogrzebać. Wówczas zawsze wynajdę jakąś perełkę. I tak było tamtego pięknego dnia! Wybrałam się z mężem na jeden z austriackich targów. Zanurkowałam w pierwszym pudle i nie znalazłam nic. W drugim kilka łyżeczek i na tym koniec. Zaliczyłam jeszcze kilka pudełek i łącznie znalazłam może 6 rzeczy „do zdjęć”. Już miałam iść do polowej kasy, a jedna z Pań poinformowała mnie, że oprócz pudełek wystawionych w ogrodzie , są też pełne regały na sali w budynku tuż obok. Poszłam i moim oczom ukazały się one! Już nie pierwszej młodości, ale wciąż sprawne szczypce do moich pączków! I wiecie co? Miałam ochotę wrócić i ucałować tę kobietę. A na koniec, kiedy okazało się, że za moje zdobycze mam zapłacić tylko 5 euro (za około 10 rzeczy!), to miałam ochotę ucałować ją podwójnie! Mąż ile razy widzi te szczypce w kuchni, zawsze się ze mnie śmieje i mówi: „o, to ten twój rarytas” ;). Na zdjęciu poniżej możecie zobaczyć jak wygląda w całej okazałości ten mój rarytas.
I na koniec jedna ważna sprawa – mam nadzieję, że brak „Spagatkrapfenzange” nie zniechęci Was do przygotowania ich w domu. Ja sobie długo radziłam bez i choć nie były wtedy takie ładne, smakiem się nie różniły. Polecam bardzo!
Składniki:
250 g miękkiego masła
6 żółtek
250 g kwaśnej śmietany
600 g mąki pszennej
szczypta soli
1 łyżka cynamonu (lub więcej)
Dodatkowo:
olej do smażenia
cukier puder wymieszany z cukrem kryształem w proporcji 1:1 do obtoczenia
cynamon
Miękkie masło utrzeć z solą i żółtkami na puszty krem. Następnie dodać śmietanę oraz mąkę przesianą z cynamonem. Wyrobić na gładkie ciasto.
Ciasto podzielić na 2 części, zawinąć w folię i schłodzić minimum 2 godziny (najlepiej całą noc).
Olej rozgrzać.
Schłodzone ciasto rozwałkować na grubość około 4 mm (na blacie delikatnie oprószonym mąką lub między dwoma arkuszami papieru do pieczenia). Podzielić na prostokąty o wymiarach 9 x 5 cm.
Kawałki ciasta układać między rurką z „żeberkami” na szczypcach i smażyć do złotego koloru. Jeśli nie posiadamy szczypiec, można uformować z ciasta chrusty lub pociąć na niego mniejsze prostokąty. Odsączyć na ręczniku papierowym i obtaczać w mieszance cukru pudru, cukru kryształu i cynamonu. Serwować solo lub z ubitą na sztywno śmietaną 30%, w towarzystwie świeżych owoców lub konfitury.
Smacznego!
Przepis pochodzi ze strony kochenundkueche.com. Nie zmieniałam w nim nic, bo jest idealny! Jedynie co, to wolę, gdy ciasto jest porządnie schłodzone.