Bocadillo to kolejny marokański street food, który zawitał na bloga. Tuż obok maakudy (klik) czy karantiki (klik), stoi ona – kanapka z ulic Tangeru i innych północnych miast Maroka. Choć nazwa nie jest marokańska (za to hiszpańska), to taki rodzaj kanapki z frytkami jest bardzo marokański. Oczywiście nie sposób tutaj nie wspomnieć o hiszpańskim bocadillo, które są zwykle nadziane szynką serrano, kalmarami czy ziemniaczaną tortillą. Wersje marokańskie są zwykle bogatsze składnikowo, o czym się zaraz przekonacie.
Tak naprawdę nie ma jednego oryginalnego przepisu na marokańskie bocadillo. Zwykle wygląda to tak, że zamawiając kanapkę podajemy listę składników, które mają się w niej znaleźć. Do wyboru mamy szynkę, mortadelę, kurczaka, tuńczyka, omleta, całe mnóstwo warzyw, różne rodzaje oliwek, sałatę, jajka na twardo, majonez, musztardę i ketchup. Wybrany przez nas mix zostaje zapakowany do chrupiącej bagietki, którą następnie zawija się w papier i przekrawa na pół. Takie zawiniątko ląduje na talerzu z porcją frytek (choć niektórzy pakują frytki do środka) i napojem (zwykle jest to jakże popularny w Maroku tropikalny Hawai, który możecie zobaczyć na zdjęciach). Ceny wahają się w zależności od składników od 5 do 20 dh, czyli od 2 do 8 zł.
Jak już się możecie domyślić, dzisiaj nie będzie dokładnego przepisu. Owszem, napiszę Wam co my najbardziej lubimy w domowej wersji, ale w tym przypadku wszelkie zmiany są mile widziane. Najważniejsze to trafić we własne kubki smakowe!
Jeszcze jedno odnoście nadzienia. Niektórzy mieszają w miseczce wszystkie wybrane przez Was składniki z majonezem lub ketchupem czy musztardą i taką pastą obficie smarują środek bagietki. Inni zaś smarują najpierw bagietkę wybranym „mazidłem” i potem sypią składnikami. Nam do gustu bardziej przypada ten drugi sposób.
Spróbujcie kiedyś zrobić takie bocadillo w domu. Niby nic trudnego, nic specjalnie marokańskiego, a jednak przez chwilę można poczuć się jak na ulicach Tangeru!
W moim bocadillo znalazły się takie oto składniki:
pokrojone oliwki kalamata
drobno pokrojona czerwona cebula
pomidor
ogórki konserwowe
starta na drobnych oczkach marchewka
jajko na twardo
ulubiona szynka (również starta na tarce)
sałata
majonez (w mojej wersji), musztarda i ketchup (w wersji męża)
kumin i harissa
frytki (domowe, bo takie najlepsze!)
Na koniec mała wskazówka odnośnie bagietki. Jeśli nie jest już chrupiąca, to polecam podgrzać ją chwilę w piekarniku.
Smacznego!
A na koniec zdjęcie kanapki, którą jadłam podczas naszej ostatniej wizyty w Tangerze: