Szanowni Państwo, oto i ona! Królowa wśród marokańskich zup – harira! Gęsta, treściwa, wyjątkowa w smaku. Serwowana w niewielkich miseczkach, obowiązkowo w towarzystwie daktyli i słodkich ciasteczek o wdzięcznej nazwie chebakia (klik po przepis). Gdyby ktoś mnie zapytał, co oprócz tajine i kuskusu kojarzy mi się z kuchnią marokańską, to padłoby właśnie na tę zupę.
Jej popularność można porównać do naszego rosołu. Pisałam już kiedyś, że w Maroku zupy nie są zbyt popularne, jednak ta zupa to wyjątek. Śmiem twierdzić, że nie znajdziecie marokańskiej rodziny, u której podczas samego Ramadanu (czyli miesięcznego postu Muzułmanów) nie gości ona na stole praktycznie codziennie. W sumie nie ma się co dziwić, bo ta zupa to samo zdrowie i można się nią najeść do syta.
Zwykle przygotowywana jest na wołowinie lub jagnięcinie, jednak powiem szczerze, że sama częściej robię ją w wersji bez mięsa. Oczywiście, każda gospodyni ma swój ulubiony przepis na harirę. Jedne robią ją z ryżem, inne z makaronem. Ja żeby pogodzić obie wersje robię ją z makaronem w kształcie ryżu ;). Ciecierzycę i soczewicę można użyć z puszki, jednak ja polecam ugotować je samemu. Koniecznie spróbujcie, bo naprawdę warto!
Harira – najpopularniejsza zupa marokańska – przepis:
Składniki:
300 g wołowiny pokrojonej w grubszą kostkę
2 cebule
3 łyżki oliwy
2 duże, mięsiste pomidory (bez skórki)
3/4 szklanki suchej ciecierzycy
500 ml dobrej jakości bulionu warzywnego
7 łyżek zielonej soczewicy
4 płaskie łyżki bardzo drobnego makaronu
1,5 l wody
4 łyżki posiekanej pietruszki
2 łyżki posiekanej kolendry
1 łyżeczka cynamonu
1,5 łyżeczki soli
1,5 łyżeczki papryki (u mnie ostra)
1 łyżeczka kolendry
3/4 łyżeczki kurkumy
1 płaska łyżeczka imbiru
szczypta szafranu
2 łyżeczki kuminu
pieprz do smaku
50 ml wody + 1,5 łyżki mąki
Ciecierzycę namoczyć na noc poprzedzającą gotowanie.
Do wysokiego garnka wlać oliwę, dodać drobno pokrojoną cebulę i lekko zeszklić. Dodać posiekane pomidory i mięso, chwilkę posmażyć, dolać bulion, wszystkie przyprawy, zieleninę oraz odcedzoną ciecierzycę.
Po około 15 minutach dolać gorącą wodę. Gotować na bardzo wolnym ogniu pod przykryciem.
Gdy ciecierzyca zacznie się robić miękka dodać soczewicę. Na około 10 minut przed końcem gotowania dodać makaron i zagęścić zupę roztrzepaną w wodzie mąką. Doprawić do smaku solą i pieprzem.
Smacznego!
*** Po przepis na widoczne na zdjęciu ciasteczka z daktylami zapraszam tutaj (wersja smażona) albo tutaj (wersja pieczona)
Ja znowu robię w wersji bez mięsa – taką właśnie wegańską wersję robi się u mojego męża w rodzinie, a zagęszczamy odrobiną skrobii kukurydzianej. Jest pyszna, więc weganie, wegetarianie i bezglutenowcy śmiało mogą pominąć mięso i mąkę 😉
Swoją drogą nigdy nie jadłam hariry z wołowiną 🙂
Pozdrawiam gorąco z Agadiru!
Ja zwykle robię bez mięsa, chyba, że w Ramadanie, żeby mąż sobie „bardziej pojadł” 😉 Dla mnie wersja wege jest wystarczająco sycąca. U mojego męża w rodzinie zawsze zagęszcza się mąką, tak też nauczyłam. No i ja w Maroku nigdy nie jadłam wersji wege – zawsze z wołowiną lub baraniną 😉
Pozdrawiam serdecznie!
P.S. Dodam, że bardzo chciałabym być teraz w Agadirze… lub w jakimś innym marokańskim mieście. Przez obecną sytuację nie byłam w Maroku od listopada 2019…
Hej, jaką część wołowiny najlepiej użyć?
Ja zwykle robię z łopatki lub udźca.
Nie lepiej by było, zamiast zagęszczać zupę mąką dodać wraz z zieloną soczewicą 3/4 szklanki soczewicy czerwonej? Rozpadając się w czasie gotowania doskonale zagęści ona zupę i to bez użycia mąki. Kumin warto rozetrzeć własnoręcznie w moździerzu, ja dodaję jeszcze 2-3 ziarna ziela angielskiego.
Zależy co komu bardziej odpowiada. Można też zagęścić zupę ciemnym pieczywem. Ja jednak wolę mąką, bo tak mi najbardziej smakuje no i tak jest „tradycyjnie, po marokańsku” 😉
Mam sasiadki Marokanki zadna nie uzywa maki do zageszczania zupy:)
O, no widzisz 🙂 Z kolei wszystkie Marokanki, które znam ja, w tym te z rodziny męża dodają. I tak też nauczono mnie. Ale najważniejsze by każdy robił tak jak lubi 🙂 Pozdrawiam!